lipca 10, 2010

Czyżby czyżyk?

Oj piszę tak letnie po ponad dwóch latach nieobecności. Dalej robię tam gdzie robiłem, mieszkam tam gdzie mieszkałem. Słowem - po staremu.

Pogoda mnie dobija bo nie znoszę upałów, okna mam zorientowane na południe, więc przez cały dzień słońce w mieszkaniu, co gorsza także w kuchni. Lodówka nie wyrabia, zrobienie kostek lodu graniczy z cudem, nie mówiąc już o schłodzeniu piwa.

O ile nie będzie przypału mamy nowego prezydenta, chociaż nie wiem czy się z tego powodu cieszyć, płakać, czy kogoś w tyłek kopnąć.

Ogólnie z powodu upału choruję na głowę, bo słucham audiobooków książek Stephenie Mayer. Z każdym kolejnym tomem utrzymuję się w przekonaniu, że to grafomanka, filmów do tej pory nie odważyłem się obejrzeć.

Tyle na tą chwilę. Jak się zrobi chłodniej, albo spadnie deszcz napiszę coś bardziej sensownego.

Do przeczytania.

1 komentarz:

Texter pisze...

Faktycznie, to ponad dwa lata...zleciało. Wracaj zatem:)