listopada 22, 2007

Do wody proszę.

Miałem ostatnio, dokładnie dwa dni temu wątpliwą przyjemność składania wniosku o wymianę dowodu. Ale nie nie będę pisał o staniu w kolejce bo czekałem tylko 2 godziny, a i tak wziąłem numerek i poszedłem do znanego salonu multimedialnego i czytałem sobie podręczniki do gier RPG (tych papierowych, nie cRPG). Chciałem napisać o samej organizacji składania wniosku. Kiedy już usiadłem przy stanowisku i podałem wymagane dokumenty spodziewałem się, że dostane jakiegoś śmiecia do podpisania i wsio. Ale nie. Najpierw pani Krysia musiała dokładnie przeczytać co jest napisane na wniosku i ja musiałem jeszcze raz przeczytać i potwierdzić, że się nie pomyliłem. Potem wklepała te dane do komputera, wydrukowała jakiś różowy papier i jeszcze raz musiałem potwierdzić prawdziwość danych. Potem wzięła ten papier i wniosek i poszła do innego centralnego komputera jeszcze raz wklepać dane. Po kilku minutach (które to niebezpiecznie zbliżyło sie do kilkunastu), wróciła oddała mi kawałek papieru na którym była napisana data odbioru i uprzedziła, że do tej daty mam doliczyć co najmniej dwa tygodnie. A ludzie w kolejce dziwili się co ja tak długo siedzę. I chciałem się inteligentów z Urzędu Miejskiego spytać - nie można kurna zatrudnić kilku studentów co będą wklepywali dane? A pani Krysia tylko przyjmie wniosek sprawdzi dane i każe wrócić za półtorej miesiąca? To by zlikwidowało kolejki i dało pracę kilku bezrobotnym. Ale Miasto oszczędza i tak dzięki temu złożenie wniosku przez jedną osobę trwa co najmniej 10 minut.A potem trzeba dodawać dodatkowy czas ważności starych dowodów bo nie wszyscy zdążą złożyć.

1 komentarz:

Beata pisze...

Tristan, ale z dowodem, nowym, będziesz bardziej dorosły i profesjonalny, więc wytrzymaj:)