... czyli tristana boje w poszukiwaniu pracy. Otóż jak może niektórzy z czytelników wiedzą, od pierwszego pażdziernika przebywam na bezrobotnym i w związku z tym aktywnie poszukuję nowego zajęcia. Wykonałem do tej pory sporo telefonów, byłem na kilku rozmowach i powiem Wam: wszyscy pracodawcy są tacy sami. Oglądają twoje siwi , miętolą je ze wszystkich stron, szukają ukrytych znaków prowadzących do Skarbu Naraodów, albo dowodów, że Jezus był kobietą. Potem patrzą na ciebie wzrokiem, który w ich mniemaniu jest przyjazny jak uśmiech Buddy i słodkim pełnym nadzieji głosem mówią: oddzwonimy.
Do tej pory oddzwonili z jednej firmy. W czwartek druga tura. Trzymajta kciuki, albo poźyczcie stówkę do pierwszego.
2 komentarze:
Powodzonka!
Też trzymam kciuki. Nie łatwo teraz dostać pracę, tak z bomby. Trzeba się nachodzić, rżnąć głupa i czekać jak na szpilkach na jakąkolwiek odezwę. Anonse w garść i jedziesz z koksem...:))
Prześlij komentarz